INSPIRACJE
Od kaczeńca do Kopenhagi, czyli jak DiO szuka pomysłów i inspiracji? – Skąd mój pomysł na ogród? Z ogródka babci, rzecz jasna. Babcia miała piękny ogród i to ona zaraziła mnie miłością do kwiatów i zieleni. Ale zakładać ogrody za pieniądze? To w ogóle kiedyś była abstrakcja. Razu pewnego, nad jeziorem Bodeńskim, w pięknym niemieckim Lindau nie mogliśmy wyjść z podziwu, że każdy dom wygląda jak dom dla lalek, przed willą stoi nowy, drogi samochód a wokół domu bajeczny ogród. Jak z obrazka. Rozmawialiśmy z jednym tubylcem i bardzo się dziwiliśmy, że bogaci – tym samym pewnie zapracowani – Bawarczycy mają czas na pielęgnację ogrodu, aby wyglądał jak przed kasynem w Monte Carlo. Niemiec również się zdziwił. „Bo przecież każdy tu wynajmuje firmę do ogrodu, która za niego to robi…” – Skoro można zarabiać na tym, co się lubi, to czemu nie? Tylko, że w Polsce usługi ogrodnicze kojarzyły się wówczas z niczym. Nie było szkółek, czasopism, Internetu, systemów nawadniających. Nasiona traw czy kwiatów dostępne były w sklepach dla rolników a zioła – w aptece. Ogrody toskańskie kojarzyły się z czymś na południu a angielskie – z nielegalną pracą w nich i to nie kojarzyły się dobrze, bo często taka praca kończyła się pierwszą w życiu podróżą samolotem na koszt Królowej i zakazem wjazdu do Zjednoczonego Królestwa. I jak tu sprzedawać coś, co kojarzy się z niczym lub wręcz źle? A przecież na Akademii Ekonomicznej wtłaczano nam do głowy, że marka się liczy, marka rozpoznawalna, znana i uznana. – Hmm …Eureka! „Pana Tadeusza” czytał każdy. Do epopei narodowej odwoływać się może również każdy, czyli i my. Postaci niezwykłych było tam bez liku. Telimena kojarzyła się co prawda z XIII księgą, ale Zosia z ogródkiem. Staropolskim. Skoro zespół pałacowo – parkowy w wielkopolskim Śmiłowie przyciąga turystów do zwiedzania muzeum Adama Mickiewicza właśnie zosinym ogródkiem a Soplicowo kojarzy się z przydrożnym zajazdem oferującym chleb ze smalcem i pyszne pierogi, to dlaczego ogród według formuły DiO nie ma być obiektem westchnień milionów wielkopolskich kobiet, ich mężów i rodzin. – I tak powstał pomysł na ogród „DiO”. Tylko jak jedyne źródło inspiracji – ogród babci, założony w 1970 roku i pielęgnowany do 1990, nazwać ogrodem zgodnym z formułą DiO? Może „Ogród polski, współczesny”? Niekoniecznie… Jak z polskiego zrobić stare? Zabałaganić? Wysiać chwasty? Nadać przaśny charakter? Nigdzie nie natrafiliśmy na definicję słowa DiO, która nie odnosiłaby się do starego, zacofanego i drewnianego. Udaliśmy się zatem w kilka podróży w Polsce i na Litwie. Na Litwie, bo tam, wbrew pozorom, jest wiele takich miejsc, o których można powiedzieć, że są zgodne z formułą DiO. Między Poznaniem i Sejnami oraz na trasie: Druskienniki, Kowno, Kłajpeda, Palanga widzieliśmy wiele pięknych ogrodów, ogródków restauracyjnych, klombów, rabat i rond. – Zauważyliśmy, że królują na nich malwy, ostróżki, dalie, nasturcje. Ogród wg formuły DiO to ogród kwitnący, prosty, nieprzeładowany, bez baroku. – Ogrody DiO od zawsze dobrze nam się sprzedawały, ale nie reagowali na nie entuzjazmem młodzi, wykształceni, kosmopolityczni Poznaniacy, którzy chcieli czegoś innego, bardziej europejskiego. My natomiast baliśmy się ogrodów francuskich, włoskich czy angielskich, bo nie chcieliśmy zakładać czegoś, co się zna tylko z nazwy. Każdy z nas bowiem, kto choć raz zasmakował kuchni włoskiej we Włoszech, zżyma się, gdy w restauracji „włoskiej” w Polsce musi spożywać rozgotowany makaron z pieprzem, bez ziół a sałatka jest na bazie kapusty pekińskiej (a nie sałaty) z olejem kujawskim udającym oliwę z oliwek piątego tłoczenia. Nie chcieliśmy być taką właśnie jadłodajnią, z której klienci wychodzą raz na zawsze mrucząc pod nosem: „oni się tak znają na kuchni włoskiej, jak ja na fizyce kwantowej”. (Nie dotyczy fizyków o specjalności: fizyka kwantowa). – Postanowiliśmy zatem poszukać kolejnych inspiracji. W oparciu o cztery świata strony. Wschód Europy od razu odpuściliśmy, uznawszy, że tam lepiej zakładać ogrody, niż się nimi inspirować. Może i wielu chciałoby mieć park z Peterhofu – letniej rezydencji carów z czasów, gdy stolica była w Sankt Petersburgu, ale aktualnie wśród naszych potencjalnych, oszczędnych poznańskich klientów nie było oligarchy rosyjskiego. – Gdy mówiliśmy o szukaniu inspiracji na północy Europy, w Szwecji, Norwegii, Danii, patrzono na nas ze zdziwieniem i zainteresowaniem (w przypadku osób kulturalnych) bądź uśmieszkiem (…). Czyż jednak Skandynawia to nie natura? Nie ekologia? Nie ma tam zieleni, krystalicznie czystej wody? Ludzie nie mają ogrodów? O nie! Pojechaliśmy więc do Szwecji, Norwegii i Danii. Przyroda jest piękna, w maju pada krystalicznie czysty grad, odmian roślin jest więcej niż tylko kilka, z dodatkiem w nazwie: „syberyjski”. Nawet przywieźliśmy cały bagażnik sadzonek i zasadziliśmy w swoim ogrodzie. Cóż jednak … śadna nie przetrwała upalnego, polskiego lata. Ale nie wzięliśmy rozwodu ze Skandynawią! – Na zachodzie wybraliśmy Wielką Brytanię (wizyta w Wersalu pod Paryżem zakończyła się megadołem psychicznym i zacytowaniem powiedzenia o motyce i księżycu) a na południu: Chorwację, Włochy i Hiszpanię. – Krótkotrwały pobyt w Chorwacji nastroił nas optymistycznie, ponieważ uznaliśmy, że po kilku latach intensywnego rozwoju, na pewno Chorwacja stanie się dla nas rynkiem zbytu. – Andaluzja (południe Hiszpanii, Costa del Sol) okazała się jednym wielkim placem budowy, spalonym przez słońce, z wielką ilością gajów oliwnych. Jedyny ogród, jaki widzieliśmy, to bratki, nagietki, róże nawadniane z namaszczeniem w Alhambrze – dawnej twierdzy mauretańskich kalifów, najpiękniejszym zabytku arabskiego budownictwa w Europie, składającego się z pałacu oraz letniej rezydencji z pięknymi ogrodami oraz z samych ogrodów znajdujących się na całym wzgórzu. – Również nie był to ogród, który można zaprojektować i sprzedać w Poznaniu. – Punktem przełomowym stały się dwa wyjazdy do Włoch. Czytelnik może się zdziwić, że poznańska firma, dla swoich klientów – Poznaniaków – szukała pomysłów w kraju, w którym ogrody kojarzą się z barokiem, nadmiarem, rozrzutnością, z ogrodami w Łańcucie czy z renesansowym parkiem przy Pałacu Biskupim w Kielcach. Nie zapominajmy jednak, że Włochy są bardzo zróżnicowane. W lipcu 2007 roku, przez prawie tydzień przemierzaliśmy Italię. Nie zważając na promienie słoneczne i korki na autostradach, pieczołowicie obejrzeliśmy ogrody, centra ogrodnicze, parki i inne zielone obiekty w Kampanii, Lacjum, Toskanii, Umbrii, Emilii – Romania, Ligurii, Lombardii i Piemoncie. Z Neapolu pamiętamy tony śmieci na ulicach, Rzym nas również rozczarował, Bolonia, Genua czy Turyn to miasta dla sportowców, handlowców czy turystów – ładne, atrakcyjne i ciekawe, ale nie dla ogrodników. Mediolan jest mało włoski, ale za to można tam obejrzeć wiele imponujących ogrodów na dachach. Natomiast Toskania … Nie można było tam nie wrócić. – Daliśmy sobie kilka miesięcy na przygotowanie kolejnej wizyty w Toskanii i w marcu – bardzo profesjonalnie przygotowani, z planem spotkań i oglądania, na tydzień daliśmy się pochłonąć temu jednemu z najpiękniejszych miejsc na świecie. – Z przewodnikiem, wydrukami z Internetu i nawigatorem satelitarnym, wstając o świcie i kładąc się spać późną nocą, objechaliśmy całą Toskanię: Florencję, Pizę, Lukkę, Sienę, Arezzo, Chiuso, Montalcino, Montepulciano, Montefollonico, Cortonę, Pienzę. Zrobiliśmy wiele zdjęć, kupiliśmy książki, nawiązaliśmy kontakt z dostawcami akcesoriów w stylu toskańskim, spotkaliśmy się z dwoma biurami projektowymi w mieście Lucca i we Florencji oraz nawiązaliśmy współpracę z panem Luigi Bertone – projektantem wnętrz i ogrodów. – Współpraca rozpoczęła się z sukcesem – w czerwcu zaprojektowaliśmy i założyliśmy pierwszy w Poznaniu ogród
WEDŁUG FORMUŁY DIO
z uwzględnieniem stylu toskańskiego. Na Toskanii i ogrodach toskańskich nasze inspiracje się nie kończą. Nie wszyscy jednak lubią Włochy. Dla miłośników chłodniejszych klimatów, deszczu i mgły przezwyciężyliśmy obawy przed wyspiarskim ruchem lewostronnym i udaliśmy się w kilka podróży do Irlandii i Wielkiej Brytanii. Nikt nie szuka na Wyspach Brytyjskich kulinarnych rozkoszy ani pięknej pogody. Ale dobrym powodem, by odwiedzić Anglię, są jej ogrody. Widzieliśmy ich wiele. W Londynie, Bath, Canterbury, Norwich i Sheerness. Ostatnim, najważniejszym etapem naszych poszukiwań była wizyta na wielkiej, światowej wystawie ogrodniczej w Londynie, w maju 2008. Było na niej widać, że Anglicy od lat są zafascynowani ogrodnictwem, a pojęcie "ogród angielski" to synonim ogrodu idealnego – pełnego bylin, róż i romantycznych posągów. A wszystko na tle trawnika, który ma przynajmniej 300 lat. Każdy, kto choć raz widział wyspiarzy w Krakowie lub w metrze, w Londynie, jechał obok wracającego z pracy gentlemana w garniturze i adidasach, lub co gorsza – sandałach plażowych i czarnych skarpetach frotte, ten z pewnością się nie zdziwi, że ideą ogrodu angielskiego jest zerwanie ze sztucznością i rygorami. Ogrodnictwo spopularyzowane ponad sto lat temu stało się narodową pasją Anglików. Prawie połowa mieszkańców Wysp Brytyjskich deklaruje, że jest to ich hobby. Warto zatem podpatrzeć, jak te ogrody wyglądają. – I warto takie niedrogi, łatwy w utrzymaniu ogród zaprojektować i założyć. Oczywiście w naszej firmie. – Mam nadzieję, że czytelnik z zaciekawieniem przeczytał, jak trudne i czasochłonne jest poszukiwanie inspiracji. Ostatnio coraz więcej klientów, dla których projektujemy ogrody pyta nas o wzornictwo skandynawskie, głównie duńskie. Ogrody skandynawskie na razie odłożyliśmy do lamusa, ale w maju planujemy kolejny podróż, która pomoże nam wykształcić się i przygotować do wprowadzenia innowacji w ogrodach zgodnych z formułą DiO.
NASZA MISJA
My nie urządzamy ogrodów. Ustępujemy tu pola konkurencji, która, niejednokrotnie aranżując ogród wykańcza też inwestora. My sprzedajemy święty spokój. Nie, nie jesteśmy ubezpieczycielem, choć trafiamy do tych samych klientów: do ludzi, którzy chcą mieć właśnie święty spokój. Nasza firma specjalizuje się w kompleksowym projektowaniu i realizacji ogrodów zgodnie z formułą DiO. To dzięki nam inwestor w ogóle nie odczuwa, że jego ogród się zmienia. I z pobłażliwym uśmiechem patrzy na sąsiadów, którzy zwalniają się z pracy, aby denerwować się na fachowców, którzy spóźnili się dwie godziny. To my dbamy o to, abyście Państwo nie musieli z zacięciem myśliwego polować na wiecznie zapracowanych, leniwych, niekompetentnych, kombinujących i obłożonych „fachowców”. Oczywiście są tacy właściciele, którym nie straszno wziąć bezpłatny urlop na kwartał i użerać się z kilkoma ekipami, bo tyle ich trzeba, żeby zwykłe tysiąc metrów ogrodu przygotować na wiosnę . Z powodu „zrozumiałych” i „niezależnych od fachowców” opóźnień, czasem ogród powstaje na Święta Bożego Narodzenia. Ale dość już o …. bandzie roboli. Jeśli my jesteśmy firmą dla Państwa, chętnie pomożemy w podjęciu decyzji. Oczywiście posiadamy cennik, z którego można skorzystać i pieczołowicie wykonać kosztorys, sumując metry bieżące z metrami węży, mnożąc je z punktami świetlnymi w ogrodzie podniesionymi do potęgi absurdu. Konkurencja ma cennik, to i my mamy. Tylko nie zapominajmy, że my działamy kompleksowo. Zamówienie ułożenia kostki w jednej firmie a instalacji elektrycznych w drugiej a w trzeciej wysadzenie roślin kosztuje tylko samo, co u nas, tylko u nas montaż lamp jest wtedy gratis. Ponieważ mamy doświadczenie, umiemy oszacować koszt urządzenia ogrodu w przeliczeniu na 1 metr kwadratowy powierzchni. A kto z nas lubi rozmowę w stylu: „Ile u Państwa to kosztuje?” – „To zależy, Proszę Pana”. Nasz produkt, ogród zgodny z formułą DiO kosztuje 85 zł za m2. (projekt, towar, wykonanie).
FORMUŁA DIO
Formuła DiO to holistyczna koncepcja urządzenia ogrodu. W ogrodzie spędzamy większość naszego czasu wolnego, tu wypoczywamy i korzystamy z uroków życia rodzinnego. Formuła DiO oparta jest na założeniu, że ogrody mogą czynnie oddziaływać na nasze samopoczucie, łatwość relaksowania się po stresującym dniu, pozytywnie wpływać na jakość snu i przyczyniać się do sukcesów w pracy. DiO to nie tylko "ładne" kolory i kwiaty. Opierając się na formule DiO projektant tak planuje rozkład w ogrodu, aby uwzględnić indywidualne potrzeby inwestora i zapewnić w ogrodzie całkowite współgranie wszystkich elementów ogrodu: barw, rodzajów stosowanych materiałów, roślin, kształtów, form czy aranżacji. Co więcej, nie korzystamy z szablonów i formatów. Każda nasza realizacja czy projekt są niepowtarzalne i unikalne z zachowaniem formuły „DiO”. Formuła DiO to zestaw wiedzy wywodzącej się z wielu nurtów filozofii, sztuki, nauk przyrodniczych, które zapewniają, że człowiek żyje w równowadze, w zgodzie ze sobą i przyrodą. Formuła DiO to odpowiednie podejście projektowe i odpowiednio dobrane materiały. Formuła DiO czerpie z zasad fengshui wiedzę o wyszukaniu najlepszych lokalizacji, projektowaniu kształtów i konturów obiektów, szukaniu harmonii między ogniem, wodą, drewnem (i drzewem), ziemią, metalem. Pradawny instynkt tkwiący w człowieku powoduje, że fascynuje nas świat kamieni i minerałów. Jaka kobieta przejdzie obojętnie obok sklepu jubilera? Dlaczego więc nie wykorzystać tej wiedzy do poprawy samopoczucia w ogrodzie? Skoro powstają już książki o stosowaniu astrologii w kuchni czy sypialni, to dlaczego formuła DiO nie miałaby wzbogacić się o elementy tej, starszej od architektury, nauki? Formuła DiO to nie tylko zagadkowe i egzotyczne nauki ezoteryczne czy orientalne. Nasi projektanci, wykształceni w dwudziestym pierwszym wieku, posiadają wiedzę współczesną. W swoich pracach kierują się niekonwencjonalnością na miarę Leonarda Da Vinci, jego dążnością do udoskonalenia świata, inspiruje ich twórczość Zdzisława Beksińskiego, znanego z ekspresji swoich przeżyć i doznań. Igor Mitoraj dostarczył im przemyśleń nad formą, również ludzkiego ciała. Postrzeganie świata według Jana Twardowskiego powoduje, że znawcy jego literatury – nasi projektanci – potrafią uwzględnić siłę padających liści, przemijania ludzkiego życia w swoich pracach. Odchodząc od poezji i filozofii, twórcy formuły DiO są wdzięczni znanej polskiej reżyser – Agnieszce Holland za jej naturalność, umiejętność przełożenia szarej rzeczywistości w sposób urzekający. Być może wielu osobom fascynacja Szopenem może wydać się banalna, ale nie sposób nie orzec, że teraz Go uwielbiamy i stawiamy pomniki, ale w jego czasach realizacja zainteresowań i talentu wiązała się z wieloma wyrzeczeniami, wręcz cierpieniem. Ale wracając na Ziemię, do roku 2010 chcieliśmy tylko dodać, że podziwiamy Meryl Streep za jej warsztat aktorski, naturalność i nieszablonowość. Czy chcesz mieć ogród według formuły DiO? Chcesz, przyznaj to sam i odezwij się do nas.